wtorek, 23 grudnia 2014

8 tygodni nowego życia

We wszystkich telewizyjnych programach o grubasach dla grubasów pojawia się ten przedział czasowy - 8 tygodni. Podobno udowodniono, że to po tym czasie od wprowadzenia poprawek do trybu życia widać gołym okiem efekt. Czy tak jest... przekonacie się sami w tym wpisie.

Od ośmiu tygodni staram się jeść regularnie pięć posiłków dziennie oraz ćwiczyć minimum 3 razy w tygodniu. Muszę przyznać, że mimo chwil w których na chwilę wracałam na ciemną stronę mocy (tak! zjadłam hamburgera) jakoś się trzymam. Podoba mi się nowy styl życia i chyba już przy nim zostanę.

No to pora na kilka statystyk:

Na początku skupię się na biegowych rezultatach.
Treningi w klubie fitness wyraźnie poprawiły moją kondycję. Średnie tempo na jeden kilometr z 7:45 minuty poprawiłam do 6:50 (wynik uzyskany dzisiaj) i  ponieważ kilka osób robiło wielkie oczy z niedowierzania to wrzucam fotki na potwierdzenie:

Pierwsza to wyniki w biegu z cyklu City Trail z 9 listopada czyli na początku mojej walki, pięć kilometrów pokonanych ciężko, z problemami trawiennymi i ogólnie nieprzyjemnych:

Drugie to spotkanie Night Runners i spokojny bieg w tempie konwersacyjnym. Ci co ze mną biegli potwierdzą, że nie umierałam po drodze. Biegło mi się nadzwyczaj lekko i przyjemnie z mocnym akcentem na sam koniec :

Podejrzewam, że gdybym przez te 8 tygodni skupiła się tylko i wyłącznie na bieganiu takiego efektu by nie było. Dlatego nie rezygnuję z fitnessu i już po świętach w sobotę i niedzielę wybieram się na "fat burning".


Lekka dieta plus treningi o umiarkowanej intensywności przełożyły się na mój wygląd. Poprawił się kolor skóry, cera jest bardziej promienna. Mam więcej energi i nie potrzebuję popołudniowych drzemek. Nie mam problemów z zasypianiem i z budzeniem się. W miarę jak ubywa mnie przybywa mi energii i dobrego samopoczucia.

Starałam mierzyć się co tydzień. Mierzyłam się w talii, biodrach i na oponie (nie wiem w dalszym ciągu jak inaczej nazwać tę okropną część brzucha).

I znowu dwie foty z początku listopada i z wczorajszego pomiaru:




W osiem tygodni w talii ubyło 12 centymetrów, w oponie 10 cm a w biodrach 9 centymetrów. Czy to dużo? Nie ma pojęcia ale spodnie zaczynają robić się luźne.


Waga najmniej mnie wspierała... bywały dni że wchodząc na nią widziałam więcej na liczniku niż dzień wcześniej. Niestety nie zrobiłam fotki z wagą wyjściową na dzień 3 listopada (fotka jest z 25 października).





Ubyło mi 8 kilogramów. Wyznaczyłam sobie cel by do wigilii osiągnąć 75 kilogramów no niestety nie udało się. Było to do zrobienia ale niestety kilka razy uległam słabościom i to wystarczyło. Wystarczyło się bardziej pilnować a 75 kilogramów by było na liczniku już dziś. Nie wiem czy te 8 kilogramów to dużo czy nie... wiem, że ludzie w tym czasie zrzucali więcej.

I teraz ostatnie foto na które myślę wiele osób czeka... uprzedzam, że osoby o delikatnych żołądkach mogą gorzej się poczuć ;)






Sorry za niepościelone łóżko ale foty cykam zazwyczaj rano tuż po zważeniu się a przed ogarnięciem wszystkiego innego :P

Walczę dalej. Nowy cel na nowy rok. Do marca dojść do wagi z przed ciąży czyli 68 kg.

Dajesz Beti! Dajesz!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz