czwartek, 31 lipca 2014

Z kijami przez 9 miesięcy

Kilka krótkich wpisów a mojego pseudo bloga odwiedziliście prawie 1100 razy... nie wiem co prawda jak dużo was jest ale statystyki mówią, że doczekałam się stałych czytelników. Nie będę ukrywać, że jest mi z tego powodu bardzo miło i, że (jak przystało zodiakalnemu lwu) łechta to moje ego ;)


Można powiedzieć, że tym wpisem chce podsumować 9 miesięcy kijkowania we dwoje. Co prawda blog działa raptem trzy miesiące ale gdybym wiedziała, że opisywanie moich ciążowych zmagań z kijami tak się spodoba to założyłabym go wcześniej.

Powinnam w tym miejscu wkleić statystykę ile to kilometrów nie przeszłam, w ilu zawodach nie wzięłam udziału i tak dalej.... Sory ale statystyki nie będzie bo z natury człowiekiem jestem roztrzepanym i niesystematycznym a co za tym idzie nie liczyłam kilometrów ( nie zawsze pamiętałam o endomondo) a już tym bardziej nie liczyłam startów w zawodach. Co warte odnotowania to zajęcie trzeciego miejsca w kategorii wiekowej w Marszu Nordic Walking na Stadionie Śląskim (6 miesiąc ciąży), przedreptane 10 km w Europie Centralnej (6 miesiąc ciąży) i czwarte miejsce w kategorii wiekowej w Marszu o Puchar Starosty Powiatowego w Czeladzi (8 miesiąc ciąży). No... pochwaliłam się ;)

Nie będę tutaj żadnej kobietki przekonywać do tego, że warto w ciąży się ruszać, uprawiać nordic walking bo tego nie wiem. Wiem, że mnie to sprawiało mnóstwo frajdy, pozwalało się odprężyć i zrelaksować. Dodatkowo całą ciążę miałam podręcznikową a wyniki wszystkich badań w idealnej normie (no dobra raz mi hemoglobina trochę poszła w dół ;) ). Nie wiem czy to ruch wpłynął na wyniki czy dobre wyniki wpłynęły na to, że miałam ochotę się ruszać. Pewne jest jedno ... to na pewno nie przez zdrową dietę. Na tym to ja się nie znam a moim ulubionym ciążowym przysmakiem jest kanapka "filet o fish" z popularnego fast fooda.

Jeżeli jednak jakaś ciężarówka oczekiwałaby porad co do tego typu aktywności fizycznej to mogę coś skrobnąć. Mianowicie:
1.Nordic walking w ciąży jest dobry tylko wtedy gdy lekarz potwierdzi, że ciąża przebiega prawidłowo i bez komplikacji - to jest podstawa bez której o kijkowaniu nie ma co nawet myśleć.
2.Nawet jeśli nigdy z tym sportem nie mieliśmy do czynienia, nic nie stoi na przeszkodzie by zacząć właśnie teraz. Szczególnie jeżeli przed zajściem w ciąże uprawialiśmy jakiś sport. Nordic walking pozwoli nam zachować względną formę podczas gdy większość dyscyplin sportowych musimy wyrzucić z harmonogramu. Nie pobiegamy, nie pójdziemy na zumbę, tenisa czy w końcu nie potrenujemy z Matką Boską Chodakowską ;)
3.Kijkowanie w późniejszych etapach ciąży pomaga świetnie odciążyć kręgosłup. Pod warunkiem, że chodzimy poprawnie technicznie. Co do techniki.... oj nie nie będę się rozpisywać bo to najlepiej jest pokazać. Niemniej służę pomocą gdyby któraś ciężarówa chciała spróbować :)
4.Za ten punkt to pewnie mój kijkowy mentor zmyje mi głowę (tak Karol to o tobie) ale Nordic Walking jest względnie tanią formą sportu. Wystarczą nam kije trekingowe za 40 zł z marketu i wygodne buty (ja od takiego sprzętu zaczęłam). Owszem najlepiej byłoby zaopatrzyć się w kije przeznaczone do nordic walkingu jednak wtedy czeka nas wydatek powyżej 150 zł.

Na dzień dzisiejszy kije odstawiłam do kąta. Może inna mamuśka się znajdzie co i w 38 tygodniu jeszcze będzie maszerowała z kijami bo ja już odpadłam. Teraz pozostaje mi sprawdzić czy aktywność w ciąży wpływa na przebieg porodu a porównanie będę miała bo poprzednim razem nie ruszałam się wcale, roztyłam się jak balon, brzuch nie mieścił się w drzwiach i w ogóle była masakra. Spoko - opisywać porodu nie będę ;) Chociaż podobno teraz modne są relacje "live" na facebooku ;)


Na bloga wrócę jak dojdę do siebie po porodzie i wrócę do treningów. Oj będzie się działo. Zamierzam wykorzystać tego bloga jako motywator. Będą treningi zarówno z kijami jak i bez nich. Będą starty w zawodach, walka z kilogramami i z dietą. Ale przede wszystkim będzie walka z sobą i własnymi słabościami. Do tego przetestuję nową formę sportu "Baby NW" - czyli kikowanie z maluchem w chuście (tak jest coś takiego).

Na koniec dorzucam kilka fot z ostatnich 9 miesięcy:


 
Tak blisko pucharu....... ;)










Ostatni start, Pan Kazio obok no i ja chyba nie trzeba tłumaczyć gdzie :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz